REKLAMA

Jan Mazurek: Rynek uczy pokory

2006-03-06 06:34
publikacja
2006-03-06 06:34
Z Janem Mazurkiem, ekonomistą, rozmawiał Bartłomiej Derkacz.

Bartłomiej Derkacz: Jaki moment w życiu jest najlepszy na podjęcie decyzji o inwestowaniu w spokojną przyszłość?

Jan Mazurek: Im wcześniej, tym lepiej. Koszty odwlekania decyzji o oszczędzaniu są ogromne. Biorąc pod uwagę siłę składanego procentu, można wykazać, że każdy rok zwłoki skutkuje nieporównywalnie dużymi stratami po kilkudziesięciu latach. Nawet niewielkie kwoty inwestowane systematycznie przez kilkadziesiąt lat dają w efekcie dużą sumę końcową.

BD: Co ma Pan na myśli?

JM: Przykładowo: jeżeli 30-latek zainwestuje co miesiąc kwotę 100 złotych (np. w bezpieczny fundusz inwestycyjny, którego rentowność wynosi 6 proc. w skali roku), to w wieku 60 lat wypłaci kwotę 100 452 złotych. Jeżeli taką decyzję podjąłby rok później, to otrzymałby kwotę 93 454 złotych, tj. o 6 998 złotych mniej, pomimo że suma wpłat byłaby niższa tylko o 1 200 złotych. tak więc koszty zwlekania są naprawdę duże. Naturalnie, w przykładzie tym nie uwzględniłem inflacji, która zmniejszy wartość sumy końcowej, lecz proszę wziąć pod uwagę, że wartość 100-złotowych rat w przyszłości również będzie maleć.

BD: Co zatem robić, aby oszczędności nie traciły na wartości?

JM: Celowe byłoby, aby oszczędzający dokonywał corocznej indeksacji wpłacanych rat. Wówczas otrzymana po latach kwota wypłaty miałaby siłę nabywczą zbliżoną do podanej wyżej. Otrzymanie przed emeryturą takiej sumki pozwoli spędzić jesień życia bardzo przyjemnie, jak to obserwujemy na przykładzie oszczędnych Niemców.

BD: Pomimo rosnącej popularności pozabankowych możliwości inwestycyjnych Polacy nadal mają zdeponowane na lokatach około 200 mld złotych. czy Pana zdaniem to się zmieni?

JM: Bez wątpienia zmiany będą zachodzić, lecz proces przechodzenia na inne formy oszczędzania bądź inwestowania będzie przebiegał stopniowo, szczególnie w grupie ludzi starszych. Powodem tego jest ogólnie niski poziom wiedzy o finansach, a także o możliwościach uzyskania doradztwa finansowego. Także wśród innych grup wiekowych edukacja w dziedzinie finansów nie jest wystarczająca. W większości szkół średnich nie przekazuje się uczniom aktualnej wiedzy o rynku finansowym. Nie ma też odpowiednich programów nauczania w tym zakresie, a jeśli nawet są - przekazywana wiedza ma charakter archaiczny. Dlatego tak wielkie zadania, a zarazem możliwości, stoją przed doradcami finansowymi.

BD: Pieniądze płyną do funduszy inwestycyjnych szerokim strumieniem, a na popularności zyskują nowoczesne formy inwestowania, takie jak na przykład rynek walutowy. Czy jest to efekt zniechęcenia niskim oprocentowaniem lokat bankowych?

JM: Na rynku walutowym rację bytu mają tylko profesjonaliści. Amatorzy szybko zostaną wykluczeni z gry. Indywidualne inwestowanie na globalnym rynku walutowym wymaga skomplikowanych analiz stanu i trendów ekonomii światowej, a te są pochodną wielu także nieprzewidywalnych czynników. To zdecydowanie wyższa szkoła jazdy, podobnie jak granie na instrumentach pochodnych. Lepiej powierzyć środki w zarządzanie wyspecjalizowanym firmom, w których pracują zespoły specjalistów. Obecnie coraz większą popularnością cieszą się konta zarządzane, gdzie inwestycje są dokonywane m.in. na rynku forex lub w kontrakty terminowe (CTA). Poszukiwanie nowych form inwestowania jest skutkiem nie tylko obniżenia oprocentowania lokat bankowych lecz także wynika ze wzrostu ogólnej wiedzy o rynku finansowym. Wzmogła się aktywność instytucji finansowych, które oferują coraz bardziej wyrafinowane produkty.

BD:Jednak nadal większość Polaków w ogóle nie oszczędza. Dlaczego?

JM: Znaczna część naszego społeczeństwa żyje w ubóstwie. Tworzenie na siłę państwa socjalnego tego faktu nie zmieni lecz utrwali taką sytuację. Siła nabywcza dochodów większości Kowalskich wystarcza jedynie na zaspokajanie podstawowych potrzeb egzystencjalnych, a podawana oficjalnie średnia wynagrodzeń pozostaje w sferze marzeń większości.

BD: Oprocentowanie kont osobistych w największych bankach jest prawie zerowe, ze świecą można szukać lokat powyżej 4 proc., a zwrot z obligacji jest niewiele wyższy. Co zatem robić z oszczędnościami w 2006 r.?

JM: Spadające oprocentowanie lokat bankowych powinno nas mobilizować do aktywnego poszukiwania innych form pomnażania lub przynajmniej ochrony realnej wartości naszych pieniędzy. Zakładam, że osoby, które dotychczas lokowały oszczędności w bankach, będą poszukiwać form inwestowania o zbliżonym poziomie bezpieczeństwa. Dobrymi produktami finansowymi są tu jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, których liczba i różnorodność na polskim rynku dynamicznie rośnie. Dziś za pośrednictwem funduszy można inwestować w akcje renomowanych firm zagranicznych. Zwiększa się także oferta i dostępność alternatywnych form inwestowania. Dla ludzi unikających ryzyka ciekawą alternatywą może być zakup produktów strukturyzowanych, szczególnie tych, które gwarantują zwrot zainwestowanego kapitału. Wymaga to jednak znacznej aktywności i częstszych kontaktów z bankami. I tu dużą rolę do odegrania mają doradcy finansowi. Nie każdy lubi chodzić do banku. Jestem tego dobrym przykładem.

BD: Jakie są Pana prognozy co do rozwoju inwestycji alternatywnych, w tym na przykład rynku walutowego?

JM: Polska nie pozostaje samotną wyspą i pomimo rozmaitych utrudnień natury urzędowej oferta inwestycji alternatywnych będzie rosła. na razie jesteśmy zalewani produktami finansowymi podmiotów mających siedzibę za granicą - szczególnie w Luksemburgu. Konieczne jest więc inne podejście organów nadzoru do funduszy hedgingowych lub kont zarządzanych. uważam, że niesłuszny jest pogląd o dużym ryzyku inwestycyjnym funduszy hedgingowych. Analizując bliżej ich strategie inwestycyjne, zauważamy, że wykorzystują one zróżnicowane narzędzia, które wydatnie zmniejszają ryzyko. Fundusze hedgingowe powszechnie stosują arbitraż, zajmowanie przeciwstawnych pozycji w ujemnie skorelowanych aktywach z niską ekspozycją na ryzyko, selektywnie wykorzystują krótką sprzedaż lub hedging. Także oferta produktów strukturyzowanych będzie rosła. Liczę na większą aktywność banków w tym zakresie oraz dostosowanie oferty dla osób z mniej zasobnymi portfelami. Wystandaryzowane produkty strukturyzowane są notowane na giełdach światowych.

BD: Jakich zmian możemy się spodziewać na polskim rynku?

JM: Dynamicznie będzie rozwijać się oferta podmiotów oferujących produkty oparte na rynku walutowym. Pozwalają one uniknąć strat, kiedy kondycja rynku akcji pogarsza się także na skutek zdarzeń nadzwyczajnych, takich jak kataklizmy, konflikty wojenne lub zamachy terrorystyczne. Analiza reakcji różnych rynków na wydarzenia z 11 września 2001 r., kryzysu rosyjskiego czy obu wojen w Iraku pozwala większym zaufaniem obdarzyć rynek inwestycji alternatywnych. Jeżeli planowana konsolidacja nadzoru nad różnymi sektorami usług finansowych w Polsce nie zaowocuje nowymi barierami rozwoju tego rynku, to w niedalekiej przyszłości należy spodziewać się bogatej oferty podmiotów finansowych mających siedzibę w naszym kraju.

BD: Wraz z rozwojem rynku usług finansowych przybywa możliwości inwestycyjnych. Samych tylko krajowych funduszy inwestycyjnych jest już ponad 200. Jak się nie pogubić w tym gąszczu produktów finansowych?

JM: Niestety, nie jest aż tak dobrze. Z powodu przeregulowania rynku nasi inwestorzy nadal mają utrudniony dostęp do wielu produktów finansowych, np. funduszy hedgingowych, stanowiących interesującą alternatywę dla gorszych dni na giełdzie. Rynek funduszy nieruchomości dopiero raczkuje. Ponadto, dotąd nie powstała w Polsce ani jedna giełda towarowa z prawdziwego zdarzenia, na której można by było swobodnie handlować instrumentami pochodnymi. W latach 90. uzyskaliśmy od Amerykanów ogromną pomoc merytoryczną i finansową. ta pomoc nie została jednak właściwie wykorzystana, zaprzepaszczono szansę na powstanie profesjonalnej giełdy towarowej w Polsce. Aby swobodnie poruszać się jednak w tym, powiedzmy zagajniku funduszy, należy intensywnie korzystać z dostępnej oferty edukacyjnej, np. prasy fachowej lub stron internetowych podmiotów uczestniczących w rynku usług finansowych.

BD: Czy doradca finansowy będzie niebawem równie niezbędny jak lekarz?

JM: My Polacy idziemy do lekarza dopiero wtedy, gdy mamy problem. Im dłużej zwlekamy tym nasz problem jest większy. Radziłbym, aby w ten sposób nie postępować z naszym finansami, bo może się okazać, że jesteśmy nie tylko chorzy, ale też biedni. Rozwijający się dynamicznie rynek produktów i usług finansowych wymaga wysoce specjalistycznej wiedzy, bowiem i tutaj zachodzi konieczność postawienia trafnej diagnozy. Tak więc rozsądne podejście do swych inwestycji finansowych będzie wymagać nie tylko pierwszego kontaktu z doradcą finansowym, ale także stałej z nim współpracy. na tym nie kończą się analogie. Mając specjalne oczekiwania należy poszukać specjalisty z interesującej nas dziedziny finansów.

BD: Dlaczego w ostatnim czasie tak bardzo spadła rentowność obligacji? Z czego to wynika?

JM: Inwestorzy spodziewają się dalszych obniżek stóp procentowych, które bezpośrednio wpływają na rentowność obligacji. Prognozy spadku stóp procentowych powodują wzrost zainteresowania dostępnymi na rynku obligacjami o stałym dochodzie. Powoduje to wzrost cen tych papierów, a tym samym spadek ich rentowności. Można się domyślać, że jest to już gra pod przyszłą decyzję RPP, która inwestorom wydaje się dość oczywista przy tak niskim poziomie inflacji - najniższym wśród krajów Unii.

BD: Czy trend na obligacjach może się odwrócić czy też jesteśmy skazani na to, że ich oprocentowanie będzie porównywalne z lokatami bankowymi?

JM: trendy, podobnie jak kobiety, są zmienne. Obecny trend może ulec odwróceniu, jeżeli zaistniałyby przesłanki dla wzrostu stop procentowych. Wzrost rentowności obligacji (spadek ich cen) może być także spowodowany utratą zaufania inwestorów zagranicznych do polskich papierów skarbowych, co może być efektem polityki gospodarczej rządu. Agencja Standard&Poors nie poprawiła nam ostatnio ratingu. Powód - niejasna postawa wobec gospodarki rynkowej nowego rządu. Do normalności życiu politycznemu w naszym kraju coraz dalej. to będzie nas kosztować.

BD: Dlaczego program indywidualnych kont emerytalnych zakończył się niepowodzeniem pomimo zachęt podatkowych? Czy Polacy nie nauczyli się jeszcze systematycznego oszczędzania i cierpliwości w podejściu do inwestycji?

JM: Jest to jedna z przyczyn. Portfele wielu Polaków w dalszym ciągu są zbyt chude, aby finansować składki w IKE oprócz obowiązkowego ZUS i OFE. A szkoda, bo z ZUS-u nie otrzymamy wiele, a jakość zarządzania niektórymi OFE jest wysoce niesatysfakcjonująca i nieodpowiedzialna wobec milionów przyszłych emerytów.

BD: jak ostatnie zawirowania na scenie politycznej przekładają się na rynek usług finansowych?

JM: Widząc degrengoladę życia politycznego w naszym kraju, należy cieszyć się, że nasz rynek finansowy jest, jak na razie, tak mało wrażliwy na zachowania niektórych rozbrykanych polityków. Chociaż niektóre „radosne” wypowiedzi ministrów zaczęły skutecznie odstraszać inwestorów zagranicznych. Styczniowy kryzys sejmowy oraz prawdopodobieństwo wyborów w tym roku także wpłynęły na wartość złotego. Polska stanowi określony cel inwestycyjny i jeżeli jest możliwość zrobienia tu interesu, to każdy wykorzysta sprzyjające okoliczności. Jesteśmy w dalszym ciągu rynkiem wschodzącym (emerging market), a istnieje groźba cofnięcia naszego stopnia osiągniętego już rozwoju w wyniku kontrowersyjnej polityki nowych władz. Niestety, elity rządzące zostały wybrane w demokratycznych wyborach przez społeczeństwo i musimy ten fakt uszanować, bez względu na to, jakie nakrycie głowy nosi dana grupa wyborców. Na szczęście również oni, jak i ich potomkowie, będą zbierać owoce dokonywanych przez siebie wyborów. Oby nie były to owoce kwaśne.

BD: Zdecydowana większość Polaków korzysta z krajowych instytucji finansowych, natomiast zagraniczne, nawet najbardziej znane fundusze i banki, cieszą się umiarkowanym powodzeniem. Jakie są tego przyczyny i czy to się zmieni?

JM: Jest wiele przyczyn. Jak wykazały badania sektora bankowego, polski klient, szczególnie w starszym wieku, jest lojalny wobec banku, w którym od lat posiada konto, nawet jeśli jest z niego niezadowolony. Zobaczmy, jakim powodzeniem cieszą się stare marki rodem z PRL. Inną przyczyną jest to, że zagraniczne instytucje finansowe są często ukierunkowane na określoną grupę klientów, np. posiadających ponadprzeciętne dochody. Dlatego ustanawiają wyższe progi na wejściu np. koszty prowadzenia rachunku, żądają utrzymania minimalnego salda, a także stosują wyższe prowizje. Taka segmentacja rynku w finansach jest zjawiskiem normalnym.

BD: Co Pan może doradzić osobom, które zwabione kolejnymi rekordami indeksów giełdowych przerzucają większość swoich oszczędności w tym kierunku?

JM: Chciwość, strach i marzycielstwo są przyczyną zguby wielu inwestorów giełdowych. Uważam, że w okresach przesileń spada wiarygodność wszelkich analiz i rekomendacji, ponieważ analitycy prześcigają się wówczas w przepowiedni, a nie zajmują się solidnymi analizami sygnałów wykupienia rynku. A tymczasem one od dawna istnieją, tylko jeszcze nie zadziałały. W 1993 r. niektórzy zastawiali mieszkania, żeby kupić akcje Banku Śląskiego. Koniec stycznia 1994 r. był chwilą prawdy o ówczesnych wirtualnych wartościach kursów. Zastanówmy się więc, czy obecne wartości nie są już wirtualne...

BD: Czym Pana zdaniem powinna się kierować osoba, która chce samodzielnie zarządzać swoimi oszczędnościami?

JM: Nie należy słuchać złych doradców, jakimi są: emocje, chciwość i strach. Należy pamiętać, że inwestując na giełdzie trzeba podjąć właściwą decyzję aż dwukrotnie. Nie walczyć z trendem, ale zaprzyjaźnić się z nim. Pojęcie hossy lub bessy zależy od horyzontu czasowego, w jakim są analizowane kursy. Jeżeli będziemy rozważać historię ekonomii globalnej, to jest ona w trendzie wzrostowym z krótkimi odpoczynkami na kryzysy, które wobec wieczności są niczym. I tak będzie to trwać, dopóki będzie istniał rozwój cywilizacyjny. Nasz WIG zaczynał od 1000 pkt. Kto więc zainwestował w 1991 r. w koszyk WIG-u ma dzisiaj 37 razy więcej. Warren Buffett dorobił się fortuny stosując strategię buy and hold. Czy jest ona lepsza od innych, np. od market timing? nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ostatnia rada: nawet, gdy nauczyliśmy się już bardzo dużo o rynku finansowym zachowajmy wobec niego pokorę, w przeciwnym wypadku on nas do tego zmusi - boleśnie.

BD. Dziękuję za rozmowę

JAN MAZUREK

Ukończył Podyplomowe Studia Bankowości i Finansów organizowane przez Guildhall University Londyn oraz Gdańską Akademię Bankową przy Instytucie Badań nad Gospodarką Rynkową. Licencjonowany makler i specjalista ewidencji papierów wartościowych. Odbył liczne szkolenia krajowe i zagraniczne w zakresie inwestycji finansowych i rynku kapitałowego, w tym w Options Institute oraz Chicago Board Options Exchange, Chicago Mercantile Exchange, Chicago Corporation, REFCO New York, Daiwa Londyn i Fabozzi Szkocja. Karierę zawodową rozpoczął w centrum operacji kapitałowych Banku Handlowego w Warszawie SA. Pełnił funkcję członka zarządu w firmie consultingowej Expandia Finance Polska. Następnie w PZU Życie pełnił funkcję zastępcy dyrektora departamentu kontroli, a na Warszawskiej Giełdzie Towarowej dyrektora izby rozrachunkowej, gdzie nadzorował rozliczanie transakcji na walutowych kontraktach terminowych. Pracował też w Amerykańskim Towarzystwie Funduszy Inwestycyjnych TDA. Autor licznych publikacji o tematyce finansowej.

Źródło:
Tematy
Konto firmowe z pakietem darmowych przelewów i premią

Konto firmowe z pakietem darmowych przelewów i premią

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Inwestowanie

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki